Wierzba, to imię tej drzewiastej kobiety. Nie zaufałem jej wcale a wcale już na samym początku.
Potem byłem świadkiem konwersacji, która sugerowała mi aby dać jej jednak szansę:
"Ja lubię mieć zawsze zaklęcia przygotowane aby pomagać tak aby inni nie stali się bezradni - Wolność, Usunięcie Paraliżu, Usunięcie Strachu i takie tam. Zawsze trochę leczenia też, oczywiście."
Miałem do powiedzenia:
"Przyznaję że nie ufam nieznajomym. Ale być może tym razem się pomyliłem"
"Niektórzy nieznajomi są godni zaufania. Niektórzy nie" wspomniała Shesarai, kobieta którą spotkałem tuż przedtem.
"Nieznajomy to w rzeczywistości osoba której nie zdążyliśmy jeszcze poznać, w każdym razie." Wierzba dodała.
"Nazywam się Anheim" Powiedziałem z zawachaniem.
"Jestem Wierzba!"
Wspomniała coś o jej ulubionych zaklęciach, które ma dla zabawy, niezależnie od sytuacji.
"A więc, co cię tu sprowadza, Anheimie?"
"Przybyłem by pomagać. Zwalczam tych którzy używają gniewu i terroru. Za pomocą broni pięści i znaków magicznych."
"dooobra. Ja jestem kapłanką, taką. Coś w tym rodzaju. Lubię o sobie myśleć bardziej jako o eksploratorce i pomocnej dłoni wobec tych którzy podróżują. Nie nadaję się za bardzo do walki poza tym że jak każdy musiałam się nauczyć jak jakoś przetrwać, jak każdy kto zechce zobaczyć odległe miejsca."
"... i ja nie jestem w formie."
"Praktyka czyni mistrza, jak to mawiają! Choć to miejsce pewnikiem jest niebezpieczne, jak tylko wychyli się stopy poza osady."
"Wiem coś o tym. Gdy śniłem poza bramą osady było to dość przykre... ale nie będę już płakał tak bardzo następnym razem." Zerknąłem wobec wspomnianej bramy.
"Ale też pełno do zobaczenia i doświadczenia też, jasno powiem."
"Tak, zgadzam się."
Następnie pojawiła się Trish.
"Panno Trish, źle oceniłem tą kobietę być może"
Przeszła sobie swoją drogą okazując jedynie skinienie w powitaniu. Być może nie chciała mieszać się w tą naszą małą rozmówkę.
"Nie można rzeczywiście osądzać kogoś dopóki ich nie poznasz, rzekłabym. Ale z pewnością spotkałam ludzi których rzeczywiście nie chciałabym musieć poznać, ze względu jak się zachowują."
"Tak, bywam nieuprzejmy. Ale nie chcę i mam nadzieję napić się z tobą herbatę kiedyś."
"Oh, nie odnajduję cię nazbyt nieuprzejmym wcale a wcale, w porównaniu do jakowychś niektórych innych których spotkałam" Uśmiechnęła się jaskrawo.
"Mam nadzieję. Być może jestem po prostu ostrożny".
"Ostrożny to nieźle. Niektórzy mogą nawet powiedzieć że to bystre podejście, ale nigdy tego nie miałam w sobie. Jestem zbyt ciekawska aby być ostrożną!"
Reszta gadki była uprzejma choć trywialna, jeśli odrobinę powtarzała się w kółko. Poszedłem sobie po chwili. Ogólnie dobry wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz