Obrona Osady Norwik.
Plugawe humanoidalne stwory wyglądające jak skrzyżowanie niedźwiedzia z karaluchem, zwane 'Karaluchodźwiedziami' zaatakowały, a nasza grupa zwalczyła je z łatwością. Byłem prawdopodobnie najmniej doświadczonym w okolicy więc musiałem ograniczyć swój styl walki do praktyki biegania i strzelania z łuku.
Po krótkiej chwili atak się skończył, jakowyś ludziska wymienili grubiańskie żarty o martwych potworach. Przekląłem zwłoki, zaatakowali znowu.
Następnie jakoś zbladłem.. i wspomniałem z trupio bladą tważą:
'Nic nie oczyszcza tak bardzo jak krótka wizyta w Krainie Umarłych'
'A kyż, trup ukąsił cię, li?"
'Nie, możecie nazwać to aurą od tego pola bitwy... lub czymś dziwnym'
Następnie zaatakowali magowie i łucznicy.. musiałem wycofać się z ich pola widzenia, aby powrócić później. To poniżające. Ale nie było jej tam, więc wolałem przeżyć i wciąż dla niej walczyć zamiast szybko zginąć.
Ze świtem atak się skończył, nie czekałem na pochwały i nagrody, po prostu sobie poszedłem.
----
Flirt.
Później spotkałem Trish znowu. Nosiła ładny płaszcz, skomplementowałem. Następnie goblin podkradł się do niej i mnie.
Zabiła go, a ja podziwiałem.
'Wydaje sie że jest sam' powiedziałem.
'Tak...'
'ale to często złudzenie.'
'to już trzeci raz kiedy przychodzi sam'
'Mówiłem mantry podczas walki'
'Oh? Co to było?'
'dla mądrości, nieustraszoności, i współczucia.. bez wykluczającej dumy.'
zauważyłem goblina i zabiłem go strzałą.
'hmm.. dobrze.' powiedziała.
'zdarza się.'
ostatni pojawił się następnie, prawie trafiłem ją strzałą kiedy strzelałem w to coś.
'podstępny nachalnik'
'ostrożnie. mam kiepski wzrok.'
'zdarza się.'
Następnie poszedłem, flirt się zakończył. Tak najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz