Zaczęło się dość niewinnie, dostał zadanie pomóc pokonać szalone psostwory które zaatakowały osadę w której aktualnie przebywał. Bez zwłoki.
Nie walczył on sam.
Była to wyczerpująca walka, ale chyba posiadł zdolność odzyskiwania energii szybko zaraz po tym jak zlał ich swoimi pięśćmi.
Jego kopnięcia z podskoku i półobrotu ogólnie pobiły te fanatyczne stwory, ale nie bez jego krwi i potu.
Zaraz potem zrobił coś dziwnego. Walnął najbliższą świnię w tylną część swoją lagą...
Następnie po ryju...
... i jakoś zyskał zdolność latania. Zrobił szybki zwiad pola bitwy, walka prawie się zakończyła.
Potrzebny był gdzie indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz